środa, 4 maja 2011

Dzień 61 - dim sum i promenada, czyli przedostatni dzień w HK

Wtorek - przedostatni dzień w Hongkongu. Niestety 2 miesiące praktyki przeleciały tak szybko, intensywnie i wspaniale, że nawet się nie spostrzegłem, a nadszedł czas powrotu. Jako, że wiele osób podobnie jak ja miało zaplanowane powroty, to postanowiliśmy jeszcze po raz ostatni przejść się na tradycyjne śniadanie dim-sum.

Wybraliśmy się do dzielnicy Mong Kok i przez prawie pół godziny szukaliśmy pewnej restauracji, w której serwowany dim sum był na prawdę jednym z najlepszych w mieście.



Zamówiliśmy sobie wiele potraw, i faktycznie muszę stwierdzić, iż były to wyborne dania. Jedne z lepszych posiłków jakie jadłem przez ostatnie 2 miesiące :)





Pod koniec przeszliśmy jeszcze przez targ w celu kupienia ostatnich pamiątek.. Popołudniu natomiast miałem czas na pakowanie walizek i sprzątanie pokoju. A było co sprzątać :P



Ostatni wieczór w Hongkongu spędziliśmy na pożegnalnej kolacji w restauracji wietnamskiej. Tak naprawdę większość z nas widziała się ostatni raz w życiu. No chyba, że postanowimy się znów spotkać gdzieś w Europie.








Po smakowitej kolacji udaliśmy się na promenadę porozmawiać i napić się piwka. Wcześniej w sklepie Christian nie byłby sobą, gdyby nie nabroił - tym razem stłukł mi butelkę piwa :)



Na ławkach z widokiem na zatokę Vicoria Harbour siedzieliśmy do 1 w nocy, mimo, że o 11 rano miałem wylot z HK :P






To był piękny ostatni wieczór w Hong Kongu... Ostatnie spojrzenie na nocną panoramę tego niesamowitego miasta...

1 komentarz: