sobota, 20 listopada 2010

Dzień 49 - Spotkanie z Tracy Wong oraz Sangria Night...

Czwartek zapowiadał się na bardzo ciekawy dzień, ponieważ umówiłem się na spotkanie z pracowniczką firmy Euromoney. Firma Euromoney posiada siedzibę w Londynie, w USA i HK. Natomiast firma Future Processing, dla której ja na co dzień pracuję, wykonuje projekty dla Euromoney. W ten oto sposób moi koledzy codziennie kontaktują się z departamentem w Hongkongu, m.in. właśnie z Tracy Wong.

Korzystając z okazji postanowiliśmy się spotkać i porozmawiać o wspólnych interesach. Biuro Euromoney mieści się na 27 piętrze wieżowca Asia Pacific przy Queens Road East Wanchai. 



Po zwiedzeniu biura, postanowiliśmy pójść na piwko do pub'u na przeciwko. 


Rozmowa była bardzo przyjemna, mieliśmy wiele wspólnych poglądów i ciekawie mogliśmy porównać charakter pracy w HK i Polsce oraz Anglii.


Udaliśmy się także do restauracji na wspólną kolację. Jedzenie było wyśmienite. 



Czas zleciał niesamowicie szybko i ok. 21.00 musieliśmy się rozstać. Było to naprawdę interesujące spotkanie :)

Jednak to nie koniec dnia... Wieczorem ekipa zorganizowała Sangria Night :D Spotkaliśmy się w Common Room i delektowaliśmy się niebiańskim trunkiem słonecznej Hiszpanii.




Czas zleciał nam na grze... w klocki, Eurobiznes, a także grze na komputerze itp. W sumie to nic ciekawego - taki o relax :)



piątek, 19 listopada 2010

Dzień 48 - Union Square i 4 najwyższy budynek świata...

We wtorek niestety nie działo się nic ciekawego, ponieważ po pracy poszliśmy grać w piłkę nożną, a następnie na chwilę relaxu przy piwku na promenadzie Hung Hom. Zdjęć nie ma, bo nie było ku temu powodów.

Za to w środę postanowiłem się wybrać z Bali'm na Union Square. Znajduje się on niedaleko centrum dzielnicy Kowloon w zachodniej jego części. Koulun ze wszystkich sił stara się dorównać wyspie Hongkong, a ucieleśnieniem tych dążeń jest ambitny i imponujący projekt zagospodarowania Union Square.


Cała okolica jest jednym wielkim placem budowy. Oprócz wieżowców i centrów handlowych ma się tutaj znaleźć terminal dla szybkich koleji łączących Hongkong z Shenzen i Guangzhou.




Obok eleganckich apartamentowców stoi ekskluzywne centrum handlowe Elements. Jego powierzchnia rozciąga się dookoła Union Square na wielu poziomach. 



Oprócz mega drogich butików i przepięknie zaprojektowanych restauracji możemy znaleźć tutaj na przykład... lodowisko!



Spacerując po Elements, które podzielone jest na różne 'elementy-żywioły' (np. ogień, woda, metal, drewno itp.) możemy zauważyć jeden ciekawy motyw - Mały Książe. Jest tu Różany Ogród, są postacie z bajki, a także elementy charakterystyczne jak słonio-kapelusz. 



      

Dopatrzyłem się także i polskiej okładki na wystawie :)


Uwieńczeniem niespodzianek był Mercedes, jednak nie byle jaki! Cały wyłożony był kawałkami kryształów. Wrażenie piorunujące!




Po wyjściu na dach centrum handlowego, lądujemy na Civic Square, czyli dziedzińcu z fontanną, otoczonym palmami i restauracjami.



 Niezwykle urokliwe i wyjątkowo ciche miejsce jak na środek centrum Hong Kongu!



U jego stóp stoi najwyższy budynek w Hongkongu - International Commerce Centre, który ma 118 pięter i taras widokowy na setnej kondygnacji. Jest równocześnie 4 najwyższym wieżowcem na świecie (484 m)! 


Drapacz chmur zaczyna się od ciekawie zaprojektowanej ściany, która jednocześnie jest przeszklonym dachem CH Elements.




      

Niestety wjazd na setne piętro jeszcze nie był możliwy. Ukończenie budynku planowane jest na koniec roku 2010. Zaraz za budynkiem rozpościera się piękna panorama na Victoria Harbour i wyspę Hongkong.

 
Cały Union Square otoczony jest bardzo wysokimi apartamentowcami. Najciekawszy z nich posiada 'dziurę' pośrodku.



Pod budynkami kryje się cała infrastruktura tuneli, parkingów, przystanków autobusowych i ... metra. Tak właśnie na środku placu pod ziemią znajduje się największa stacja metra w Hongkongu. Wejścia znajdują się w centralnym punkcie Union Square.


 Stacja MTR oczywiście jest połączona z centrum handlowym Elements.


Na uwagę w samym centrum zasługują jeszcze genialnie zaprojektowane restauracje. Nie jeden europejski lokal mógłby być zawstydzony. Poniżej kilka najciekawszych...




Po zwiedzeniu całego kompleksu udaliśmy się w kierunku Yau Ma Tei. Mijaliśmy trochę mniej ciekawych dzielnic...



        

Jedna z ulic nazywała się Saigon :)


Właśnie przy tej ulicy, na ścianie bloku wisiał napis po chińsku i ang. - 'Jesus is Lord', co świadczy, że chrześcijaństwo jest tutaj również obecne.


Przez przypadek trafiliśmy na targ warzywny, na który zaciekawiło mnie stoisko z lekami. Hmm to była naturalna apteka. Miły sprzedawca, mimo, iż nie umiał po angielsku, tłumaczył nam do czego służą poszczególne zioła, warzywa, korzenie.