poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Dzień 25 - Spicy noodles i Gamer Zone

Poniedziałek był trochę mniej obfity we wrażenia wzrokowe, jednak przbił weekend wrażeniami smakowymi. Otóż wybraliśmy się na kolację do lokalu ze 'spicy noodles', czyli cholernie ostrymi zupami z makaronem. W menu było napisane, iż istnieje 5 stopnie 'ostrości'. Non-spicy, mild, medium, spicy, hot-spicy... Wybrałem medium i to była pomyłka :P Po pierwszej łyżce zupy, po prostu nie mogłem oddychać, krztusiłem się, a oczy wyszły mi na wierzch :D Bez napoju nie dało się zjeść tej zupy.
Po okołu 10 minutach mój organizm trochę się przyzwyczaił i dokończyłem danie. Najlepsze z tego był topping (zamówiłem fishballs).


Po ostrej zupie przyszedł czas na lody w Mac'donaldzie, aby złagodzić piekące usta. Dalej wybraliśmy się do Whampoa Ship, na piętro -2 gdzie znajduje się Gamer Zone. Hazard jest tu zabroniony, więc grać można tylko na żetony.




Oprócz standardowych automatów do gier, kilka jest unikatowych. Na przykład możemy obstawiac wyścigi konne.


Zagramy w grę RPG za pomocą kart przeuwanych po dotykowym blacie.


Zabawimy się wielkim akwarium z rybkami...


...czy też sprawdzimy swój refleks w dziwnej grze Cube.


Po krótkim spacerze udaliśmy się na deser do pobliskiej kafejki. Zamówiłem kruszony lód kokosowy z małymi żelkami oraz mango i kiwi.


Bardzo smaczne, a jednocześnie dziwne i oryginalne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz