Na czwartek umówiłem się z Jessicą, aby zabrała nas na zachód od Central, czyli do dzielnicy Western. Znajduje się tutaj przystań promów i helikopterów do Macau, a także promenada wypełniona palmami z widokiem na Victoria Harbour.
Jednak nie to było celem wyprawy do Western. Najciekawszym budynkiem w dzielnicy jest edwardiański gmach Western Market. Zbudowany w 1906r. obecnie mieści sklepy z tkaninami i pamiątkami.
Podobno chiński napis w starym stylu na tabliczce z nazwą ulicy jest jedynym zachowanym w Hong Kongu.
Wejście jest dość charakterystyczne, a w środku znajdziemy m.in. starą angielską budkę telefoniczną czy też wagę.
Na piętrze sprzedawane są drogie tkaniny. Stoiska są umieszczone tak ciasno, że z trudem trzeba się przebijać przez tunele utworzone przez materiały.
Na poddaszu zaś zorganizowano elegancką salę bankietową, która mieni się we wszystkich kolorach.
Po zwiedzeniu Western Market, udaliśmy się tramwajem do klubokawiarni Starbucks, która jednak nie jest jednym ze zwykłych, nowoczesnych lokali.
Jest to bowiem miejsce, w którym zebrano wszystkie rekwizyty Starbucks z całego Hong Kong'u i odtworzono wystrój lokalu z lat 60'.
Na ścianach znajdują się liczne pamiątki, za oknem widać chińskie napisy, są stare TV, radio, a także menu w starym stylu.
Ja na pamiątkę kupiłem sobie 2 filiżanki do kawy z logo Starbucks i napisami China oraz Hong Kong:)
Dalej udaliśmy się ulicą Hollywood Road w stronę dzielnicy Soho. Jest to skrót od South Of Hollywood Road, a sama ulica jest bardzo zatłoczona.
Ulica graniczy z Lan Kwai Fong, więc pełno tu drogich restauracji, w których większości klientami są obcokrajowcy w obrzydliwie drogich ciuchach i biżuterii.
Idąc tą ulicą trafiliśmy na ciekawą ekspozycję artystyczną na schodach prowadzących do pewnego budynku. Są to szklano-drewniane krzesła umieszczone w różnych kombinacjach.
W połowie drogi do Soho znajduje się klasycystyczny gmach Komendy Głównej Policji, który od 1919 do 2004 był użytkowany przez policję, teraz jest udostępniony zwiedzającym. Niestety było późno i nie weszliśmy do środka.
Dzielnica Soho jest pełna modnych restauracji i klubów nocnych i stanowi konkurencję dla Lan Kwai Fong.
Ceny jednak są tutaj wyższe niż na Kowloon, więc my zdecydowaliśmy się zjeść w dość tragicznie wyglądającym barze ulicznym...
Jak się domyślacie jedzenie było pyszne - pierożki Wong Tong z noodlami :)
Ponoć w przeciągu kilkunastu lat taki widok może zniknąć z ulic Hong Kong'u, ponieważ dzieci obecnych właścicieli nie chcą kontynuować biznesu tanich barów ulicznych.
Ciekawym doświadczeniem było też spróbowanie soku z trzciny cukrowej w jednym z starych sklepów z sokami i herbatami. Wywary są przygotowywane w wielkich kotłach.
Aby zejść z Soho w dół należy przejść malowniczymi uliczkami z brukowanego kamienia, rzadko spotykanego w Hong Kongu.
Tutaj natrafiamy też na uliczkę pełną 'artystycznych' graffiti. Jest to pierwsze i jedyne graffiti, które spotkałem w całym Hong Kongu. Na zwykłych budynkach nie ma ani jednego śladu takich malowideł.
Na zakończenie jeszcze parę zdjęć z najbardziej imprezowej dzielnicy HK - Lan Kwai Fong (LKF). Jak już wcześniej pisałem życie nocne toczy się tutaj codziennie. W czwartki są tzw. Ladies Night, gdzie panie mają wstęp i drinki za darmo.
W czw. nie jest jeszcze, aż tak tłoczno jak w piątki, toteż taksówki starają się tu przebijać między klubowiczami.
Większość lokali to 'otwarte' puby z małym pakietem. Żeby znaleźć klub należy odszukać odpowiednie wejście i prawdopodobnie zejść pod ziemię. nie brakuje też klubów na najwyższych piętrach otaczających wieżowców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz