Aby dojść do portu trzeba minąć szereg restauracji, które przed wejściem posiadają ciekawie wykreowane 'kwiatki' :)
Po wejściu na teren wyścigów mogliśmy zobaczyć tor który został specjalnie osłonięty barkami, aby zapewnić niewzburzoną wodę i ochronić uczestników od ruchu morskiego w porcie.
Wzdłuż promenady rozstawione były namioty drużyn biorących udział w konkursie, parasole z kafejkami, a także trybuny z widownią.
Podczas spaceru promenadą mijałem zwycięskie drużyny trzymające trofea i medale.
Same wyścigi nie porywają, jednak zdecydowanie najciekawiej było na mecie, gdy bębniące łodzie rywalizowały między sobą.
Po skończonym wyścigu łodzie płynęły bliżej brzegu, więc można było im się lepiej przyjrzeć. Wszystkie miały dziób i ogon w stylu smoka, a na przodzie siedziały osoby wybijające rytm.
Po około godzinie postanowiliśmy przejść Aleją Gwiazd do stacji metra Tsim Sha Tsui, skąd planowaliśmy pojechać do klasztoru w Sha Tin. Promenada w świetle dzienny również prezentuje się świetnie, a co jest jeszcze lepsze, to widok, jaki się z niej rozpościera.
Oprócz posągu Bruce'a Lee jest też pamiątkowa tablica w chodniku i parę innych ciekawych motywów filmowych.
Jako, że pogoda w Hong Kongu się zmienia co sekundę, to w chwilę nadeszły chmury i Hong Kong Island zakrył cień, jednak i tak widok wieżowców jest imponujący.
Kolejnym celem naszej wycieczki był Klasztor Dziesięciu Tysięcy Buddów. Znajduj się on na wzgórzu, a dookoła drogi do niego prowadzącej stoi pełno posągów Buddy.
Każdy posąg jest inny, oczywiście są postacie podobne, jednak zawsze różnią się jakimś detalem.
Niektóre z nich są bardzo dziwne i śmieszne...
Na górze znajduje się dziedziniec i świątynia. Na środku dziedzińca, oprócz małych ołtarzyków, stoi wysoka na 4 piętra (9poziomów) czerwona pagoda.
W środku świątyni na ścianach znajduje się ponad 13. tys niedużych figurek Buddy. Każda jest opatrzona imieniem i nazwiskiem ofiarodawcy. Pośrodku świątyni stoją trzy złocone posągi.
Świątynia jest otwarta od frontu, a w przejściu siedzą kolejne 3 posągi Buddy.
Przed świątynią stoi klika ołtarzy otoczonych kolejnymi posągami Buddy.
Na samej krawędzi wzgórza można dostrzec bogini łaski Kwun Yam.
Zwrócona jest ona twarzą do Czerwonej Pagody. Można wejść po schodach na szczyt, jednak widok jest znikomy, ponieważ w oknach siedzą małe posągi... Buddy.
Jednak to nie koniec. Wspiąwszy się kolejne 69 stopni wśród ciekawszych posągów, trafia się do górnego poziomu świątyni.
Tu oprócz kolejnych kapliczek (w których zobaczyłem konia:O), możemy podziwiać widok Sha Tin z tarasów z posągami bogiń,
Idąc wyżej znajdziemy wzgórze z wodospadem i siedzącymi wszędzie... Buddami:)
Wracając do miejscowości Sha Tin mijaliśmy starą wioskę obronną, gdzie domy pełnią funkcję sklepu, baru i noclegowni :P Stanowi to niezły kontrast z wysokimi wieżowcami w nowej części miasta.
To jednak nie koniec wrażeń. Wracając wstąpiliśmy do Domu Iluzji Optycznych.
W środku znajdowało się kilka pomieszczeń przeznaczonych do sfotografowania ujęć mających imitować wrażenie 3D.
Po powrocie do domu opoczęliśmy około godzinki i udaliśmy się na Beach Party do wioski Shek O. Znajduje się ona w południowo-wschodniej części wyspy Hong Kong. Za 150HKD był tzw. 'open bar' gdzie bawiliśmy się do nocy. Powrót był ciężki i w domu byliśmy około godziny 3 nad ranem :) Zdjęć nie ma, ponieważ nie brałem aparatu na imprezę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz