Środa. Ostatni dzień w HK. Wylot planowany był o godzinie 11 z lotniska na wyspie Lantau. Obudziłem się o godzinie 7.30 i już o 8.15 miałem oddany pokój. Procedura była bardzo starannie wypełniona. Najpierw zadzwoniłem po panią ochroniaż, która następnie przyszła do pokoju, sprawdziła jego stan, poczęstowała się moimi 'Kukułkami', które mi jeszcze zostały, a następnie podsunęła pisemko do podpisu. Ordnung muss sein :)
Na szczęście do Polski nie leciałem sam. Razem ze mną tym samym lotem leciał Adam z Warszawy. Wspólnie więc udaliśmy się na lotnisko. Oczywiście A21 z Hung Hom i po 40 minutach byliśmy na terminalu 1.
Lotnisko w HK posiada jeden z największych terminali pasażerskich świata. W 2009 obsłużył ponad 46 mln pasażerów!
Wnętrze lotniska jest bardzo nowoczesne, ponieważ cały port lotniczy został zbudowany w 1998. Nowy port wybudowano niwelując poziom dwóch wysp i usypując platformę na której powstało lotnisko.
Lotnisko posiada dwie 3800-metrowe równoległe drogi startowe pozwalające na równoczesne starty i lądowania.
Odprawa bagażowa przeszła bez problemów, chociaż obawialiśmy się z kolegą jakiś kar na nadbagaż. Na wadze moja walizka miała 24.5kg (20kg limit) :D
Lot do Moskwy był przyjemny i trwał 10h. W Moskwie czekaliśmy około 3h, jednak z powodu burz i deszczów nasz lot do Warszawy się opóźnił o godzinę. Po wylądowaniu na Okęciu myślałem, że to już wszystko... Jednak okazało się, że mój bagaż zaginął, więc musiałem zgłosić ten fakt . Mocno zdenerwowany i zmęczony wsiadłem do auta rodziców, z którymi dojechałem już do Gliwic. Na szczęśćie bagaż się odnalazł (bałagan na Moskiewskim lotnisku) i już na drugi dzień mogłem się cieszyć moją walizką.
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy czytali mojego bloga i oglądali zdjęcia. Mam nadzieję, że się podobało :)
Lot do Moskwy był przyjemny i trwał 10h. W Moskwie czekaliśmy około 3h, jednak z powodu burz i deszczów nasz lot do Warszawy się opóźnił o godzinę. Po wylądowaniu na Okęciu myślałem, że to już wszystko... Jednak okazało się, że mój bagaż zaginął, więc musiałem zgłosić ten fakt . Mocno zdenerwowany i zmęczony wsiadłem do auta rodziców, z którymi dojechałem już do Gliwic. Na szczęśćie bagaż się odnalazł (bałagan na Moskiewskim lotnisku) i już na drugi dzień mogłem się cieszyć moją walizką.
Na koniec chciałbym podziękować wszystkim, którzy czytali mojego bloga i oglądali zdjęcia. Mam nadzieję, że się podobało :)