środa, 7 lipca 2010

Dzień 1 - 'Wielki Świat' i parasolki...

Jak już pisałem po wylądowaniu i zaopatrzeniu się w kartę transportu miejskiego udałem się na autobus lini A21, który za 33HKD zawiózł mnie do dzielnicy Hung Hom w części Kow Loon. Podróż autobusem była o tyle ciekawa, że przebiegała trasą z wyspy, gdzie znajduje się lotnisko, przez jeden z większych mostów (zdjęcie, jednak jeszcze nie mojego autorstwa...) do Hong Kong'u.


W centrum autobus jechał przez Nathan Road, która słynie z niesamowitej ilości sklepów, barów i restauracji. Jadąc tamtędy możemy się zachłysnąć 'wielkim światem'. Najbardziej zauważalny jest tłum ludzi jaki przemieszcza się po chodnikach. W samym autobusie też był nieziemski ścisk. Po wyjściu z autobusu uderzyło mnie gorące powietrze, które jeszcze nie jest tak męczące jak obecna tu wilgotność, która sięga w Hong Kongu 80-90%. Dlatego, też wszędzie obecne są klimatyzatory. Praktycznie wszystkie miejsca publiczne są klimatyzowane, nawet w tunelach i przejściach podziemnych można spotkać nawiewy. A jak ludzie sobie radzą, gdy już muszą wychodzić na zewnątrz? Po prostu trzymają normalne parasolki. Jedyna różnica jest, że są jasnych kolorów z wiadomych powodów. Jest to o tyle ciekawy widok, że w Europie widujemy ludzi pod parasolem jedynie podczas deszczu :)



Wracając do podróży, to odebrał mnie członek IAESTE - Mo Mo :) Pomógł mi zakwaterować się w akademiku, gdzie dostałem pokój wraz z praktykantem z Węgier na 5 z 22 pięter. Aby wejść do akademika i do pokoju potrzebna jest karta magnetyczna, a przy każdym wejsćiu stoją strażnicy. Akademik jest świetnie wyposażony - basen, siłownia, stołówka, różne inne wspólne pokoje z rozrywką. Na każdym z pięter jest do dyspozycji kuchnia, pralki, deski do prasowania, kanapy, telewizory LCD, stoliki, gry np. bilard itp. Pokój ma klimatyzację, jednak trzeba za nią osobno płacić - ok. 1.4-1.8 HKD za pomocą karty magnetycznej, którą się 'doładowuje' jak taką do tel. kom. Łazienka jest współdzielona z pokojem sąsiednim.




Jako, że obok nas zakwaterowanych jest dwóch kolegów z Polski, to już pierwszego dnia pokazali mi okolicę. 3 minuty od akademika jest dość dobrze wyposażona w sklepy i bary dzielnica. Pierwszy mój posiłek to kubełek świetnie przyprawionych skrzydełek z kurczaka z frytkami, które były trochę inaczej przygotowane + lodowa herbata z grejfruta. Wszystko za ok. 14zł :) Robiąc zakupy w markecie można zauważyć niskie ceny chińskich produktów i praktycznie 2x większe dla naszych europejskich. Drogie dość jest mleko, sery, szynki itp. Natomiast alkohol jest bardzo tani. Piwo kosztuje 37HKD za 12 małych puszek, wódkę można znaleźć już od 10HKD...


Wieczorem ok. 22.00 położyłem się spać jednak o 23.00 obudzili mnie członkowie IAESTE, przynosząc papiery do wizy. Po przebudzieniu nie mogłem już zasnąć do 3.00, ponieważ miałem przestawienie sześciogodzinne względem Polski. Jednak zmiana stref czasowych jest mocno odczuwalna i potrzeba kliku dni, aby się przestawić.

P.S. Wkrótce dorzucę jeszcze parę fotek z pokoju i akademika :)

2 komentarze:

  1. WOW, ile gwiazdek ma ten akademik? czy to jakiś specjalny dla vipów i delegacji rządowych? :D z basenem... szkoda że w Polsce takich się nie spotyka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe nie wiem ile gwiazdek ale jest konkretny :D no w polsce nie masz szans takiego uświadczyć :P

    OdpowiedzUsuń