wtorek, 27 lipca 2010

Dzień 19 - elektronika, kurczaki i nudle...

We wtorek stwierdziłem, że nie mogę już usiedzieć w jednym miejscu, więc pojechaliśmy do dzielnicy Mong Kok pochodzić sobie po uliczkach itp. 


Weszliśmy w rejon sklepów z elektroniką... Co pierwsze rzuca się w oczy to niezliczona ilość sklepików z telefonami komórkowymi - jest tego mnóstwo. I żeby nie było, ceny są raczej normalne - jest tu ok 10-20% taniej niż w Polsce. Jednak trzeba tu uważać, aby nie kupić jakiegoś bubla. A zdarzają się takie ponoć często. 



Dalej udaliśmy się do nieco lepszych sklepów - Broadway i Fortress. Są to takie sklepy w stylu Media Markt, jednak i tu czasem można się targować. Ceny tu są jednak wyższe niż w tych mniejszych, przyulicznych sklepikach, za to jakość jest raczej gwarantowana. Największą różnicę można zauważyć w cenach laptopów - np. najnowszy MacBook kosztuje ok 1000zł taniej...

  

Chcąc przejść na druga stronę ulic trzeba uważać, aby nie zostać zmiażdżonym przez tłum na skrzyżowaniu. Tutaj przechodzi się po całej jego powierzchni, tzn. można przejść na skos :) 


Przekraczając Nathan Road możemy zauważyć wielkie znaki ostrzegawcze nad przejściem dla pieszych.


Auta jeżdżą tutaj bardzo szybko, a jezdnie są wąskie.


Jako, że był z nami Christian z Niemiec i nie widział jeszcze 12-piętrowego Langham Place, wjechaliśmy ponownie na sam szczyt centrum handlowego. 


Na górze można zobaczyć ciekawą fontannę, a także poznać swój horoskop zaglądając w jedną z dziurek specjalnej planszy...


Widok z góry znów był zdumiewający!


Nasz spacer kontynuowaliśmy Shanghai Road, która pełna jest restauracji, barów. Idąc tą ulicą nie potrzebne są żadne inne latarnie - same neony są wystarczająco jasne, aby oświetlić drogę.


Nie brak tu też night clubów :D

Bardzo popularne są wystawy wiszących kurczaków za szybą barów z tanim jedzeniem :)


My jednak zatrzymaliśmy się w jakiejś losowej restauracji, gdzie praktycznie nikt nie mówił po angielsku. Na szczęście były obrazki - zamówiliśmy nudle z słynnymi pierożkami - dumplings. Moje było bardzo smaczne, jednak inni zamówili zupę ryżową - to mi definitywnie nie smakowało...


Wracaliśmy jeszcze przez naszą okolicę nieopodal słynnego statku Whampoa - tym razem zdjęcie dziobu :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz